Nick Covington: Będzie mi tu dobrze

Rozmowa z Nickiem Covingtonem, nowym zawodnikiem TBV Startu Lublin.

W czasie swojej kariery grałeś już w wielu klubach, w wielu krajach. Nigdy jednak wśród nich nie było Polski. Skąd zatem taki kierunek właśnie teraz?
Nie będzie niczym odkrywczym, jeśli powiem że życie koszykarza to ciągła podróż, podczas której odwiedzasz wiele miejsc na świecie. Zawodowo sport można uprawiać praktycznie wszędzie, Polska jest moim kolejnym przystankiem w karierze i cieszę się, mając przed sobą całkiem nowe wyzwanie.

Słyszałeś cokolwiek o naszym kraju, zanim tu przyleciałeś?
W zasadzie to tylko dwie rzeczy; że język polski jest jednym z najtrudniejszych na świecie, a w Waszej lidze gra mnóstwo dobrych zawodników.

Jesteś już czwartym koszykarzem z USA w kadrze TBV Startu Lublin. To sprawi, że Twoja adaptacja będzie łatwiejsza?
Można tak powiedzieć. Mając obok siebie trzech gości, którzy pochodzą z tego samego kraju, mówiących tym samym językiem i znających wielu tych samych ludzi, na pewno jest łatwiej zaaklimatyzować się w nowym środowisku. Będzie z kim pogadać. Ale chcę zaznaczyć, że – choć taki stan rzeczy pomaga – nie jest on warunkiem niezbędnym do odpowiedniego „wejścia” do drużyny. Jestem zdania, że narodowość nie ma znaczenia i nieważne, czy w drużynie są inni Amerykanie, czy nie; jeśli kumple z ekipy są porządnymi gośćmi i mają do mnie szacunek, to na pewno się z nimi szybko dogadam.

Co wiesz o polskiej lidze? Może u kogoś zasięgałeś porady, zanim podjąłeś decyzję o podpisaniu kontraktu?
Mam kilku przyjaciół, którzy grali tu już przed kilkoma laty. Wspominają ten czas bardzo dobrze, wyrażając się w niemal samych superlatywach o rozgrywkach w Polsce. Padają takie słowa, jak profesjonalizm, zacięta rywalizacja, fajny styl. To co muszę wiedzieć, wiem: każdej nocy będzie przede mną nie lada wyzwanie, bo koszykarze grający w PLK reprezentują dobry poziom.

Pierwsze wrażenia po przylocie do Polski? Trafiłeś akurat na środek zimy; masa śniegu i 20-stopniowy mróz nie były dla Ciebie szokujące?
Nie, zareagowałem na to całkiem normalnie. Grałem już w kilku miastach, gdzie niskie temperatury i śnieg były normalką, także pod tym względem nic mnie nie zaskoczyło. Inna sprawa, że nie powiem za wiele po ledwie 24 godzinach od przylotu (rozmawialiśmy w środę, 11 stycznia – przyp. aut.). Jestem pewien, że jest tyle miejsc do zwiedzenia i aby mieć jakąś rzetelną opinię nt Waszego kraju, musiałbym sporo tych miejsc zobaczyć. Jak do tej pory jednak moje odczucia są bardzo pozytywne!

A jak Twoje wrażenia po pierwszych treningach i po spotkaniu z nowymi kolegami?
Na pierwszych zajęciach, rzutowych, spotkałem się tylko z połową chłopaków. Dopiero na kolejnym treningu poznałem resztę. Wszyscy wydają się spoko, myślę, że będzie mi dobrze w tej drużynie.