POLSKI CUKIER START LUBLIN
oficjalna strona klubu Orlen Basket Ligi

Horror z happy-endem

Lubelscy koszykarze wygrali czwarte z rzędu ligowe spotkanie. Po pełnej emocji rywalizacji, podopieczni Davida Dedka pokonali w hali Globus Rosę Radom. Jednak do rozstrzygnięcia tej konfrontacji potrzebne były dogrywka i stalowe nerwy.

Mecz znakomicie rozpoczęli goście, którzy po 120 sekundach gry prowadzili 8:1. Przyjezdni prezentowali przede wszystkim wysoką skuteczność rzutów z dystansu oraz szybkie ataki, z którymi czerwono-czarni mieli sporo problemów. Dlatego na półmetku pierwszej kwarty radomianie mieli aż 10 punktów przewagi. Nasz zespół zdołał odrobić część strat, ale później Rosa znów odskoczyła i po 10 minutach prowadziła różnicą ośmiu oczek.

Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego długo kontrolowali także przebieg wydarzeń na parkiecie w kolejnej odsłonie. Lublinianie mieli problemy ze złapaniem odpowiedniogo rytmu, ale powoli zbliżali się do rywali. Na 2.15 min przed przerwą Rosa miała już tylko trzy punkty przewagi, natomiast 30 sekund później, po akcji 2+1 Jamesa Washingtona był remis. "Startowcy" poszli za ciosem i zdołali wyjść na prowadzenie jeszcze przed zejściem do szatni.

Po zmianie stron, w początkowych fragmentach lepiej radzili sobie miejscowi, którzy w ciągu nieco ponad trzech minut wypracowali 5 punktów przewagi. Później jednak do głosu ponownie doszli goście, którzy zdołali wyrównać. Następnie obie drużyny walczyły niemal punkt za punkt i po 30 minutach na tablicy wyników widniał remis 65:65. 

Po dwóch minutach kolejnej partii goście wypracowali cztery punkty przewagi i długo potrafili ją utrzymać. Akcje zespołu z Radomia napędzali i kończyli najczęściej Michał Sokołowski i Kevin Punter. Na szczęście, nasz zespół pokazał niesamowity charakter, co pozwoliło mu wyjść na prowadzenie. Gdy na 1.13 min do końca czwartej kwarty Marcin Dutkiewicz cieszył się z udanej akcji 3+1, wydawało się, że zwycięstwo jest bliżej czerwono-czarnych. Ostatecznie, o losach spotkania musiała przesądzić dogrywka, pomimo tego, że lublinanie mieli piłkę meczową niemal równo z syreną.

W dodatkowym czasie gry, obie strony nadal toczyły wyrównany bój do ostatnich sekund. Jednak za sprawą wytrwałości, świetnego przygotowania fizycznego oraz determinacji, to Chavaughn Lewis i spółka przechylili w końcówce szalę zwycięstwa na swoją korzyść i mogli świętować siódmy triumf w sezonie.

TBV Start Lublin – Rosa Radom 101:97 (18:26, 26:16, 21:23, 20:20, d: 16:12)

TBV Start: Lewis 25 (3x3, 12 zb), Washington 21 (3x3, 9 as), Dutkiewicz 18 (5x3), Reynolds 17 (8 zb), Mirković 8 (1x3), Gospodarek 8 (1x3), Ciechociński 4, Szymański 0, Zalewski 0, Czerlonko 0.

Rosa: Sokołowski 22, Punter 18, Auda 17, Zajcew 13, Szymkiewicz 12, Harrow 9, Piechowicz 3, Zegzuła 3, Bojanowski 0, Szymański 0.

Zobacz pozostałe aktualności

Michał Krasuski: Czekałem na ten dzień naprawdę długo
22.04.2024

Zachęcamy do lektury rozmowy z naszym skrzydłowym

Zdjęcia z meczu w Ostrowie Wielkopolskim
20.04.2024

Zobaczcie fotogalerię

Trener Gronek po meczu z Arged BM Stalą
19.04.2024

Poznajcie opinię po starciu 29. kolejki

Przegrana po emocjonującej walce
18.04.2024

Za nami przedostatnie spotkanie rundy zasadniczej

Partner Główny Partner Strategiczny Sponsor Tytularny Sponsor Tytularny Sponsor Strategiczny

Nasi partnerzy