Zachęcamy do lektury rozmowy z naszym skrzydłowym
Występy Dziemby i Covingtona pod znakiem zapytania
Jest szansa, że w niedzielnym meczu z Treflem Sopot na boisko wybiegnie dwójka graczy, których lubelscy kibice nie mieli jeszcze okazji w tym sezonie oglądać. Do pełni zdrowia wrócił już Mateusz Dziemba, prawdopodobnie uda się też załatwić formalności związane z występem Nicka Covingtona, który we wtorek dołączył do naszej drużyny.
- Trenuję na pełnych obrotach z zespołem już od kilku dni. Nie wiem, czy dostanę jakiekolwiek minuty w meczu z Treflem, bo temat tego że mógłbym w ogóle zagrać "urodził" się raptem wczoraj - odnotowuje Dziemba. - Wiem jedno; przede mną wciąż mnóstwo pracy po tak długiej przerwie - dodaje.
Przypomnijmy, że Dziemba doznał kontuzji na zgrupowaniu kadry B w sierpniu ubiegłego roku. Okazało się, że uraz jest na tyle pechowy, że wymaga interwencji chirurgicznej. Do indywidualnych treningów rzucający obrońca powrócił jeszcze pod koniec listopada i już wtedy prognozy mówiły o powrocie na parkiet w połowie stycznia.
Covington z kolei dołączył do naszej ekipy zaledwie przed kilkoma dniami. We wtorek przyleciał do Polski i jeszcze tego samego dnia pojawił się w Lublinie na treningu. - Nie zdążyłem poznać jeszcze wszystkich chłopaków, ale wydaje mi się, że będę miał tu ciepłe przyjęcie i dobrze mi się będzie z tymi ludźmi grać. Mam również nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie, abym mógł zadebiutować w nowej drużynie już w niedzielę - wyjawia 31-letni Amerykanin.