POLSKI CUKIER START LUBLIN
oficjalna strona klubu Orlen Basket Ligi

David Dedek: Nadal walczymy o play-offy

Przed sobotnim meczem z Polskim Cukrem Toruń, trener David Dedek spotkał się z lubelskimi dziennikarzami. Nasz szkoleniowiec odpowiedział na kilka trudnych pytań.

Zespół ma za sobą dwie ligowe porażki z rzędu. Jak można je wytłumaczyć? Czy drużyna wpadła w kryzys?
Na pewno w tych dwóch meczach nie funkcjonowaliśmy tak, jak do tej pory. Przyczyn jest niewątpliwie mnóstwo. W tym tygodniu zrobiliśmy duży krok do przodu, wyczyściliśmy część rzeczy, które nam wisiały nad głowami i ułożyliśmy wewnętrzne sprawy pomiędzy sobą. Myślę, że w tej chwili jesteśmy znów ukierunkowani ku takiej grze, która przynosi wynik.

Wynik oznacza zwycięstwo. Tymczasem do Lublina przyjedzie teraz wicelider tabeli, zwycięzca Pucharu Polski, z którym dwukrotnie w tym sezonie TBV Start zanotował porażki. Jaka może być recepta na pokonanie tego rywala?
Bez wątpienia torunianie grają dobrą koszykówkę. Mają skład, który jest zbudowany z dobrych zawodników i kompletny, bo na każdą pozycję mają minimum dwóch graczy. To nie są koszykarze, którzy czasami mają dobry dzień i od czasu do czasu dobrze zagrają. Oni od dłuższego okresu udowadniają swoją wartość i grają na określonym poziomie, poniżej którego nie schodzą. Dla nas kluczowe było wyciągnięcie wniosków z dwóch porażek z Polskim Cukrem w tym sezonie. Gramy w domu i przygotowujemy się na najbliższy mecz, jak do innych spotkań, w których odnosiliśmy zwycięstwa. Motywacja i determinacja są teraz w naszej drużynie duże. Faktem jest, że torunianie są na drugim miejscu w tabeli, prezentują się dobrze i zwyciężyli w Pucharze, ale my musimy walczyć jak lwy na swoim boisku i tyle. Nie ma tutaj dużo filozofii. Wiadomo, jacy są kluczowi zawodnicy ekipy z Torunia. Oni "ciągną" grę drużyny praktycznie przez cały sezon. Mają w składzie Gruszeckiego i innych, ale nie ma co się na tym skupiać. Nasza siła musi polegać na tym, że będziemy grać swoje, czyli szybko i dynamicznie. Właśnie tych założeń nie zrealizowaliśmy w ostatnich dwóch meczach. Trzeba powrócić do tego, co prezentowaliśmy wcześniej i wtedy w sumie nie ma znaczenia kto jest naszym przeciwnikiem, bo jestesmy w stanie wygrać z każdym.

Kibice mieli za ostatnie mecze pretensje głównie do polskich zawodników. Pan również?
Myślę, że dzielenie zespołu na polskich i zagranicznych zawodników byłoby bardzo niebezpieczne. Drużyna to drużyna. W meczach, które wygrywaliśmy albo w tych, w których byliśmy w grze do samego końca, każdy z zawodników dawał coś zespołowi. Nieważne, czy był to udział w zbiórkach, punktach czy motywowanie kolegów z ławki rezerwowych. Troszkę to straciliśmy po przerwie w ligowych rozgrywkach. Najwyższy czas do tego wrócić.

Mówi pan, że niebezpieczne dzielić, ale nawet ligowe przepisy dzielą drużynę na na polskich i zagranicznych zawodników, ponieważ na parkiecie przez cały mecz musi przebywać dwóch Polaków.
Każdy z naszych zawodników należy do zespołu. Drużyna jest z nich zbudowana i oni tworzą cegiełki w murze, który broni naszej twierdzy. Jeżeli którejś z cegiełek brakuje, to wtedy wszyscy mamy problem. Dla nas ważne jest to, by każdy gracz, niezależnie czy jest Polakiem czy Amerykaninem czy Serbem, nie patrzył na swoje indywidualne cyfry, tylko poświęcił część swojego udziału dla drużyny, by to ona wygrała.

Przerwa w lidze, która miała miejsce w lutym bardzo dała się we znaki?
Już przed Pucharem Polski mieliśmy problemy z kontuzjami. Dla przykładu, przed poprzednim meczem z Polskim Cukrem, który odbył się w Warszawie, James Washington nie trenował przez praktycznie przez 14 dni. Inni też mieli różne dolegliwości. Na pewno te kwestie trochę wytrąciły nas z równowagi. Dostaliśmy nauczkę w ostatnich dwóch meczach i wiemy, co trzeba robić inaczej. Pracowaliśmy nad tym i zobaczymy, co pokaże sobotni mecz.

Fani TBV Startu zarzucali także brak zaangażowania w drugiej połowie meczu w Gliwicach. Jak to wyglądało z pańskiej perspektywy?
Zaczęliśmy ostatni mecz z dobrą prędkością. Wychodziło nam to, co sobie założyliśmy. Parę elementów nie układało się po naszej myśli, dlatego GTK było blisko punktowo do przerwy. W drugiej połowie przez pierwszych 5 minut graliśmy dalej swoje. Jednak w pewnym momencie, po niecielnym rzucie spod kosza posypała nam się gra. Absolutnie nie jest to winą jednego zawodnika. Był taki moment przełomowy, w którym nieodpowiednio zareagowaliśmy jako zespół. W konsekwencji gliwiczanie złapali wiatr w żagle i odfrunęli.

Ostatnie porażki nie osłabiły w panu wiary w awans do fazy play-off?
Jestem w tym klubie po to, żeby w niego wierzyć. Celem była walka o play-offy, nadal o nie walczymy i myślę, że realnie możemy o nie walczyć. Różnica pomiędzy szóstą, a dwunastą pozycją w tabeli jest minimalna. Drużyny są niesamowicie zbliżone w ilości zwycięstw i być może do samego końca będą się ważyć losy, kto znajdzie się w czołowej ósemce, a kto nie. Może nawet tylko jedno zwycięstwo będzie o tym decydować lub różnica małych punktów pomiędzy zespołami. Dawno nie było tak, żeby poziom był aż tak zbliżony.

Zobacz pozostałe aktualności

Zdjęcia z wizyty w salonie 4F w Felicity
28.03.2024

Zobaczcie fotogalerię

Spotkanie z zawodnikami w Felicity
26.03.2024

Zapraszamy już 27 marca!

Zdjęcia z meczu z Enea Stelmet Zastalem
25.03.2024

Zobaczcie fotogalerię

Trener Gronek po wygranej w hali CRS
24.03.2024

Komentarz naszego szkoleniowca

Partner Główny Partner Strategiczny Sponsor Tytularny Sponsor Tytularny Sponsor Strategiczny

Nasi partnerzy