POLSKI CUKIER START LUBLIN
oficjalna strona klubu Orlen Basket Ligi

Darryl Reynolds: Nadal wierzymy w play-offy

Rozmawiamy z Darrylem Reynoldsem przed ostatnim meczu sezonu zasadniczego w kampanii 2017/18 Energa Basket Ligi.

W niedzielę mierzycie się z Miastem Szkła Krosno. Tym samym, pora na kolejną potyczkę z zespołem w którym gra twój kolega z Villanova Wildcats, JayVaughn Pinkston. Rozmawialiście już o tym meczu? Często się ze sobą kontaktujecie podczas pobytu w Polsce?
Od czasu do czasu ze sobą rozmawiamy na różne tematy. Oczywiście, kiedy wyjdziemy na parkiet to będziemy chcieli się wzajemnie pokonać. Mam jednak nadzieję, że to nasz zespół będzie w niedzielę cieszył się z wygranej.

Może w waszych rozmowach przed tym meczem pojawiają się jakieś docinki i uszczypliwości?
Trochę tak (śmiech). Nie jesteśmy wobec siebie niemili, ale nieco sobie dokuczamy. JayVaughn jest dla mnie jak starszy brat. Nauczył mnie bardzo wiele w czasach uniwersyteckich.

Analizowałeś szanse TBV Startu Lublin na play-offy?
Liczenie nie jest moim zadaniem. Ja muszę wyjść na boisko i grać. Skupiam się na swoim zadaniu i nie przykładam zbyt dużej wagi do wyliczeń i szacowania naszych szans. Nie mam na to żadnego wpływu. Mogę natomiast kontrolować swoją dyspozycję w meczu oraz starać się pomagać drużynie i tego się trzymam.

W lubelskim zespole nadal jest wiara w awans do najlepszej ósemki?
Oczywiście, że tak. Mieliśmy tę wiarę od samego początku sezonu i nadal ją mamy. Jednak przede wszystkim skupiamy się grze. Może gdybyśmy za bardzo zastanawiali się nad naszymi szansami na play-offy to nie pokonalibyśmy AZS Koszalin? Najpierw skupiamy się na danym meczu, potem myślimy o innych rzeczach.

Pierwsza połowa ostatniego meczu była dla was dość trudna.
Zgadza się. Zaczęliśmy dość ospale, ale później zebraliśmy się do kupy i wjechaliśmy na właściwe tory dzięki wspólnemu wysiłkowi całej drużyny. Dlatego chylę czoła przed moimi kolegami. Zdajemy sobie sprawę, że nie możemy podobnie zacząć najbliższego meczu z Miastem Szkła Krosno. Gdybyśmy awansowali do play-offów, to tym bardziej nie możemy sobie pozwalać na takie początki spotkań. Trzeba wyciągnąć z tego wnioski, ale na szczęście będziemy czerpać naukę ze zwycięstwa. Czasami, kiedy zaczynasz mecz w taki sposób to nie jesteś potem w stanie do niego wrócić, więc to ważne, że my podołaliśmy zadaniu.

Podobno najwięcej uczysz się z porażek.
Bo tak rzeczywiście jest. Łatwiej zapamiętać coś ze względu na ból niż radość. Jednak kiedy wygrywasz też musisz mieć odpowiednie podejście. Po zwycięstwie nie można myśleć, że wszystko było świetnie zrobione. Jeśli chcesz być dobrym zawodnikiem i dobrą drużyną, to nie możesz łatwo się zadowalać i upajać małymi sukcesami. Musisz zawsze myśleć na zasadzie "co mogliśmy zrobić lepiej?". Ostatni mecz z AZS Koszalin wygraliśmy 18 punktami, więc może teraz pora wygrać różnicą 20 lub 30 oczek? Poprzeczkę zawsze trzeba sobie stawiać możliwie jak najwyżej. Sezon jest jak podróż, podczas której wielu rzeczy się uczysz.

Niedawno twój poprzedni zespół, Villanova Wildcats wygrał ligę uniwersytecką. Pewnie ucieszył cię sukces kolegów?
Oczywiście, że tak. Chyba tylko trzech zawodników z tej drużyny nie grało razem ze mną w czasach mojego pobytu w koledżu, więc miałem za kogo ściskać kciuki. Oglądałem ich mecze i kibicowałem. Odnieśli kolejny sukces w przekonujący stylu, co na pewno było dużym wydarzeniem dla uczelni. To było drugie zwycięstwo w ciągu trzech lat i myślę że w następnym sezonie znów na tronie będzie Villanova. Są naprawdę bardzo dobrym zespołem, który praktycznie cały czas ma na parkiecie pięciu równorzędnych graczy potrafiących świetnie podawać i rzucać oraz bronić. Oni właściwie nie mają przestojów w grze, plus legitymują się statystykami na poziomie ponad 40% skuteczności w rzutach za trzy oraz ponad 60% w rzutach za dwa punkty. Można powiedzieć, że ten zespół tworzy grupa profesjonalistów i nie dziwne, że kilku z nich będzie w drafcie. W dodatku, gra dla tych barw wyzwala w zawodnikach dumę, a wszystko prowadzi znakomity trener Jay Wright. Pojawiają się plotki, że mógłby przejść do NBA, ale wydaje mi się, że zostanie. Pracuje w NCAA przez całą karierę i pewnie nie miałby nic przeciwko, żeby zostać najbardziej utytułowanym szkoleniowcem w historii uczelnianej ligi. Już teraz ma na swoim koncie tyle nagród i wyróżnień, że ciężko to zliczyć. Moim zdaniem nigdzie się nie ruszy i będzie dalej chciał rozwijać program Villanovy, choć wiem, że gdziekolwiek by nie pracował, to pozostanie fantastycznym trenerem.

Zobacz pozostałe aktualności

Spotkanie z zawodnikami w Felicity
26.03.2024

Zapraszamy już 27 marca!

Zdjęcia z meczu z Enea Stelmet Zastalem
25.03.2024

Zobaczcie fotogalerię

Trener Gronek po wygranej w hali CRS
24.03.2024

Komentarz naszego szkoleniowca

Zielona Góra zdobyta
24.03.2024

Cenne zwycięstwo w 25. kolejce

Partner Główny Partner Strategiczny Sponsor Tytularny Sponsor Tytularny Sponsor Strategiczny

Nasi partnerzy