Zapraszamy już 27 marca!
Bezsilność
Trudno wytłumaczyć porażkę TBV Startu Lublin w Radomiu 47:80. Rosa prowadziła od drugiej minuty (pierwsze punkty zdobył Stefan Balmazović), jeszcze w pierwszej kwarcie wychodząc na dwucyfrową przewagę. Ta rosła w błyskawicznym tempie i dopiero w czwartej odsłonie, przy rozstrzygniętym wyniku lublinianie walczyli, jak równy z równym.
Pierwsze złe informacje dostaliśmy jeszcze przed spotkaniem. W wyjściowym składzie zabrakło Nicka Covingtona, który - choć pierwotnie awizowany do gry - musiał usiąść na ławce ze względu na chorobę.
Rosa od początku była niezwykle zmobilizowana i żądna rewanżu za niespodziewaną porażkę w pierwszej rundzie. To w połączeniu z kiepską skutecznością naszych koszykarzy dawało łatwy do przewidzenia efekt: przewaga gospodarzy rosła w zastraszającym tempie.
W lubelskich szeregach nie zawiódł jedynie Balmazović, który zdobył niemal 50% punktów zespołu (22)! Drugim strzelcem był Jason Boone z zaledwie 6 oczkami na koncie. Amerykanin zanotował ponadto 13 zbiórek, jednak jest to marne pocieszenie, gdy spojrzymy na końcowy wynik.
O fatalnym spotkaniu trzeba teraz jak najszybciej zapomnieć i szykować siły na końcówkę sezonu. Już w sobotę, 15 kwietnia, czeka nas starcie w hali Globus z Polskim Cukrem Toruń. Potem mamy wyjazd do Sopotu, by wreszcie - na zakończenie rozgrywek - podjąć u siebie Siarkę Tarnobrzeg.