Zobaczcie fotogalerię
AZS Koszalin: kryzys zażegnany?
Ostatnio akademicy nie mieli dobrej serii. Przegrali aż pięć spotkań z rzędu. Impas w końcu przełamali w Gdyni, i to w znakomitym stylu. Wygrali po dwóch dogrywkach z Asseco. Pytanie, czy to nie był jedynie wyjątek od reguły?
GWIAZDA:
Curtis Millage czy Remon Nelson? Ten pierwszy dołączył do ekipy z Koszalina w trakcie sezonu, drugi był jej bezapelacyjnym liderem, zanim Millage został dokooptowany do AZS. Jedni mówią, że Amerykanie sobie przeszkadzają na boisku, inni że się wzajemnie napędzają. Jedno jest przy tym pewne: gdy obaj mają swój dzień, AZS jest praktycznie nie do zatrzymania. Łącznie ta dwójka zdobywa ponad 26 punktów i notuje 7 asyst. Posiadanie dwóch tak wyrazistych jednostek w zespole jest atutem zespołu z Koszalina, bo gdy rywale starają się wyłączyć jednego z nich, ten drugi ma znacznie więcej miejsca do grania.
DRUGI SZEREG:
AZS co mecz może liczyć na jednego z solidniejszych podkoszowych w lidze, Darrella Harrisa. Amerykanin jest piątym zbierającym PLK ze średnią 8,3. Ponadto zdobywa też średnio 9,6 pkt. Wśród Polaków prym wiodą Piotr Stelmach i Jakub Zalewski. Ten pierwszy był zresztą jednym z głównych autorów wygranej AZS w Lublinie w pierwszej rundzie.
FORMA:
Tak jak wspomnieliśmy na początku koszalinianie zwycięstwem w Gdyni przełamali serię pięciu porażek. Forma AZS jest jednak dalej zagadką, bowiem przed feralną serią akademicy zaliczyli passę trzech zwycięstw, pokonując kolejno MKS Dąbrowa Górnicza, Siarkę Tarnobrzeg i Polpharmę Starogard Gdański.
SZANSE:
Bukmacherzy dość odważnie typują gospodarzy do wygranej. Kurs na ich triumf waha się między 1,25-1,35, co jest niską wartością. Za wygraną TBV Startu Lublin z kolei można zarobić między 3, a 3,30 zł. Granica wygranej miejscowych jest szacowana na 7-8 punktów.
fot. plk.pl